Archiwa tagu: arabika

Kolumbia z palarni Butterworth&Son

Kawa ziarnista, Recenzje
5/5(4)

Wrzesień minął. Po wakacjach zostało tylko wspomnienie, dni stają się coraz krótsze. Co prawda póki co nie możemy narzekać na brak słońca, jednak jesień odczuwalna jest mocniej z każdym dniem. Zanim krajobraz utonie w szarych kolorach, a kawa stanie się niezbędna do codziennego funkcjonowania, postanowiłem spacerować i łapać promienie słoneczne. A żeby było ciekawiej, na spacer zabrałem ze sobą kawę! 🙂

Zawsze kiedy planuje parzenie kawy w warunkach polowych, od razu na myśl przychodzi mi aeropress. Nie inaczej było tym razem. Sprawdza się on świetnie, ponieważ jest bardzo wytrzymały, nie zajmuje wiele miejsca, jest lekki i poręczny. Dlatego stał się stałym elementem wyposażenia podczas wszelakich wypraw i wyjazdów w miejsca gdzie trudno o dobrą kawiarnię. Poza tym od czasu do czasu nastaje taki dzień jak ten, kiedy nachodzi mnie ochota aby wypić dobrą kawę w jakimś wyjątkowym miejscu. Długo się nie zastanawiałem, postanowiłem działać.

Kawa Butterworth parzona w aeropressie

Wszystko dobrze się złożyło, ponieważ dotarły do mnie dwie świeże kawy z angielskiej palarni Butterworth & Son. Jako pierwszą pod lupę wziąłem Kulumbię Finca Los Ricos i to o niej będzie w dzisiejszym tekście. Z opisu palarni dowiadujemy się, że w skład paczki wchodzą trzy odmiany arabiki: tabi, colombia i caturra. Uprawiane na powierzchni 15 hektarów, na wysokości od 1950 do 2200 m n.p.m. na farmie prowadzonej przez Leonidasa Martineza. Kontynuuje on rodzinną tradycję uprawy kawy i przekazuje swoją wiedzę swoim dwóm synom. Po zebraniu owoce poddawane są około 22 godzinnej fermentacji, a następnie suszone na matach w słońcu do osiągnięcia pożądanej wilgotności. Kawa podczas cuppingów, charakteryzowała się smakami miodu, karmelu oraz jagód. W aromacie królowała trawa cytrynowa.

Tyle teorii, czas na moje odczucia i obserwacje na jej temat. Pierwszy rzut oka, to ocena samego ziarna. Kawa wypalona jest średnio – jasno. Jest to stopień palenia, do którego zwolennicy omawianej palarni mogli się przyzwyczaić. Ziarna są zbliżonej wielkości, równomiernie wypalone, matowe, pozbawione defektów. W aromacie suchym, po otwarciu paczki, wyczuwalne słodkie nuty, przywodzące na myśl karmelizowany cukier.

Poniżej przedstawiam swoje sposoby jakimi przygotowałem tę kawę oraz swoją opinię. Zacznę od aeropressu, zrobionego w blasku promieni słonecznych. 🙂

Parametry przygotowanej kawy:
Temperatura wody (w termosie) – 87˚C
Ilość kawy – 19g (po przesianiu)
Ilość wody – 250 ml
Czas parzenia – 2 min 30 sek (z przeciskaniem); preinfuzja 25 sek

Podczas parzenia kawy uwolnił się o wiele bardziej bogaty aromat. Poczuć mogłem więcej nut owocowych, skórkę cytrynową, ale także tofii. Smak kawy przywodził na myśl mocną, czarną herbatę z dodatkiem miodu i cytryny. Cytrusy początkowo w tle, wraz ze spadającą temperaturą naparu stawały się wyraźniejsze. Gdybym próbował tej kawy w ciemno, pewnie postawiłbym, że to kawa z Etiopii. Z każdym łykiem przywodziła na myśl czarną herbatę, miód i cytrynę. Bardzo przyjemna kawa.

Po powrocie zaparzyłem jeszcze drippa V60, aby sprawdzić ją w tej metodzie, w domowym zaciszu. Parametry przygotowanego naparu:

Temperatura wody – 90˚C
Ilość kawy – 30 g (po przesianiu)
Ilość wody – 545 ml
Czas parzenia – 3 min 10 sek; preinfuzja 30 sek

Z drippem odniosłem podobne wrażenia, jak w przypadku aeropressu. Co prawda napar był bardziej klarowny, a sam smak nie aż tak intensywny, dało się jednak również wyczuć nuty miodu, cytrusów, czarnej herbaty. Smaczna również po ostygnięciu. Z obu metod bardziej przypadła mi kawa przygotowana w aeropressie.. Nie wykluczam, że moje odczucia spotęgowane były przez pogodę, krajobraz, otoczenie oraz świetny humor, który towarzyszył mi podczas parzenia w tych okolicznościach… Takie jednak odniosłem wrażenie. Ale co tu dużo mówić, spójrzcie na zdjęcia i oceńcie sami, czy warto od czasu do czasu zabrać swoją kawę na spacer. 🙂

Wspaniałe widoki z Konesso.plKawa na świeżym powietrzu Kawa ziarnista Butterworthnienaganna jakość ziaren

Malawi Misuku z palarni Java Coffee

Kawa ziarnista, Recenzje
5/5(2)

„Kolejną kawą, której postanowiłem przyjrzeć się bliżej była Malawi Misuku AA, z warszawskiej palarni JAVA COFFEE. Zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że kawy z tego źródła trzymają swój wysoki poziom, przy stosunkowo niskiej cenie w porównaniu do innych palarni speciality. Poza tym dane mi było uczestniczyć w kilku cuppingach organizowanych przez osoby związane z tą palarnią i muszę przyznać, że ich wiedza jest naprawdę duża, a co najważniejsze, chętnie się nią dzielą z innymi.

Wracając jednak do samej kawy. Oto co znajdziemy na opakowaniu:
PROFIL SENSORYCZNY: KWIAT POMARAŃCZY, RODZYNKI, BIAŁA CZEKOLADA
Kraj: MALAWI
Region: NORTHERN REGION/CHITIPA DISTRICT
Kooperatywa: MISUKU COFFEE COOPERATIVE SOCIETY
Odmiana botaniczna: NYIKA, GEISHA, CATIMOR
Obróbka ziaren: WASHED / MYTA
Wysokość: 1.800 – 2.000m n.p.m.
Wynik podczas cuppingu: 87 pkt.
REKOMENDOWANY SPOSÓB ZAPARZANIA: Kalita Dripper, Aeropress

Jak widać zanim jeszcze otworzymy paczkę, dostajemy szereg informacji, dzięki którym możemy zastanowić się czy ta kawa może nam posmakować. Mnie głównie w przytoczonych informacjach zainspirowała biała czekolada, która pojawiła się w opisie profilu sensorycznego. Postanowiłem więc dołożyć starań aby ją tam odnaleźć. 🙂

Java Coffee Malawi Misuku

Plan na przetestowanie kawy był prosty: początkowo cupping, następnie spróbuję ją w dwóch metodach alternatywnych, tym razem: aeropress i chemex.

Już na samym początku (cupping), podczas przełamywania kożucha (skorupy) uderzył mnie słodki aromat, który wraz z pierwszymi próbami samego naparu rzeczywiście przyniósł na myśl smak białej czekolady. Kawa miała w sobie sporo słodyczy, na myśl przychodził karmelizowany cukier i wspomniana biała czekolada. Wraz z stygnięciem naparu uwidoczniła się nuta pomarańczy, jednak była delikatna – nie doszukałem się tu cytrusowej bomby, którą spotykać można w afrykańskich kawach.

Podczas przygotowywania aeropressu, uwalniający się aromat przynosił na myśl słodkie nuty, głównie migdały. Przygotowałem go wg następujących parametrów (metoda klasyczna): 22g kawy (wartość po przesianiu – usunięciu pyłu) na 175ml wody; temperatura wody: 85˚C czas parzenia: 2 min 45 sek (w tym 25 sek preinfuzja);

Następny był chemex. Parametry przygotowania naparu w chemexie: 42g kawy (bez przesiewania) na 700 ml wody; temperatura wody: 87˚C; czas parzenia: 4 min (w tym 30 sek preinfuzja);

Co do smaku kawy, zarówno w tej przygotowanej w aeropressie, jak i tej w chemexie, w moim odczuciu wyraźnie przebijał się smak białego grejpfruta. Napar z aeropressu był oczywiście bardziej wyrazisty, cięższy, chemex bardziej herbaciany, jednak tu i tu od razu dało się go wyczuć. Wyraźna słodycz, przełamana delikatną goryczą, w stylu grejpfruta lub skórki cytrynowej. Bardzo przyjemna kawa. Słodki aromat towarzyszył zarówno podczas cuppingu, jak i parzenia metodami alternatywnymi. Sugerowana biała czekolada i kwiat pomarańczy, jak dla mnie, jak najbardziej trafne.”

Malawi Misuku z Aeropressu

Kawa Peru Tunki z brytyjskiej palarni Butterworth&Son

Kawa ziarnista, Recenzje
5/5(1)

Zanim otworzyłem paczkę i zacząłem próbować samej kawy, poszukałem informacji na jej temat (uprawa, obróbka, sposób wypalenia). Na stronie palarni znajdują się informacje, z których dowiedzieć się możemy m.in. że kawa ta uprawiana jest w pobliżu granicy z Boliwią, a samo dotarcie do plantacji zajmuje kilka godzin – piesza wędrówka przez lasy. Najważniejsze jest tu jednak chyba to, że uprawa pozbawiona jest pestycydów i chemicznych środków używanych do ochrony roślin. Mamy tu do czynienia z w pełni naturalnym surowcem. Aby zobaczyć i zrozumieć miejsce narodzin omawianej kawy, odsyłam do filmu z poniższego linku:

https://www.youtube.com/watch?v=9UVjYnHZA74

Dodam jeszcze tylko, że nazwa kawy pochodzi od lokalnie występującego ptaka egzotycznego (Skalikurek andyjski), widoczny jest on przez moment we wspomnianym filmie. 🙂

Aby ocenić tę kawę, postanowiłem sprawdzić ją w dwóch alternatywnych metodach parzenia (dripperze Hario V60, oraz Aeropressie). Początkowo jednak rzuciłem okiem na same ziarna. Przeglądnąłem całą paczkę (250g) i muszę powiedzieć, że wyglądają naprawdę dobrze. Pozbawione są defektów, wszystkie są zbliżone do siebie kształtem i rozmiarem, równomiernie wypalone. Styl wypalenia kawy – powszechny wśród wielu angielskich palarni – nieco ciemniejszy od skandynawskiego. Aromat ziaren jak i ten uwalniający się podczas parzenia określiłbym jako orzechowo – czekoladowy.

kawa-butterworth-peru

Nie odnajdziemy w tej kawie cytrusowej bomby, co dla wielu osób, które nie przepadają za kwasowością w kawie, na pewno będzie ogromnym plusem. Z obu metod, o wiele bardziej smakował mi napar przyrządzony w dripperze V60. Smak kawy który w nim otrzymałem bardzo przypominał mi wiśnię zatopioną w gorzkiej czekoladzie. Była naprawdę smaczna i sprawiła sporo przyjemności. Kawa z aeropressu wydała mi się odrobinę za ciężka, chociaż gdyby pokombinować z grubością mielenia czy temperaturą wody, na pewno dałoby się to poprawić. Lekka wiśniowa kwasowość wzmagała się w obu przypadkach wraz ze stygnięciem kawy.

Niestety nie mam jak jej sprawdzić w kawiarce, a mam przeczucie, że kawa w niej przyrządzona mogłaby okazać się bardzo dobra, zwłaszcza w połączeniu z mlekiem… Spróbuję przy pierwszej sposobności (o ile wcześniej nie wypije jej całej z drippa 🙂 )

Polecam tę kawę wszystkim którzy lubią poczuć w kawie gorzką czekoladę. Jest to dobra odskocznia od kaw afrykańskich, w których zazwyczaj odnajdziemy więcej kwasowości. Dla mnie dodatkowym plusem samej kawy jest świadomość tego jak osoby uprawiające ją podchodzą do swojej pracy, gdzie znajduje się sama plantacja oraz jak wiele pracy musi być wykonanej aby finalnie znalazła się ona w mojej filiżance. Jeśli obejrzycie film o którym wspominałem, na pewno zrozumiecie o czym mówię. 🙂

Pozdrawiam, Maks

butterworth-peru-tunki

Arabika i robusta wideo

Tekst o gatunkach kawy już kiedyś pojawił się na naszym blogu, a możecie go przeczytać tutaj. Dziś wideo opowiadające trochę więcej o gatunkach kawy, czyli arabice i robuście oraz różnicach i podobieństwach pomiędzy nimi. Przeglądając oferty sklepów z kawą  oraz palarni nie sposób zauważyć, że prym wiodą dwa gatunki kawy: arabika i robusta, ale co tak naprawdę oznaczają te nazwy i na co warto zwrócić uwagę wybierając kawę. Czy wybrać 100% arabikę czy raczej kawę z domieszką robusty? 

Pierwszym podobieństwem jest miejsce występowania na kuli ziemskiej. Zarówno arabika jak i robusta występują pomiędzy zwrotnikami raka i koziorożca, czyli w Ameryce łacińskiej, Ameryce południowej, Afryce oraz Azji – kontynenty te umożliwiają uzyskanie odpowiedniego mikroklimatu dla rozwoju ziaren kawowca. 

Główne różnice pomiędzy arabiką i robustą to:

  • arabika z reguły rośnie na terenach wyżej położonych niż robusta, a co za tym idzie średnia roczna temperatura w przypadku arabiki jest niższa niż w przypadku robusty.;
  • plantatorzy arabiki borykają się z większą ilością trudności ponieważ drzewka arabiki są bardziej podatne na działania szkodników i chorób;
  • różnice są ogromne zarówno jeżeli chodzi o aromat jak również smak. Arabika z reguły ma smak owocowy o wyczuwalnej kwasowości , natomiast ziarna robusty charakteryzują  się bardziej goryczkowym smakiem zbliżonym do włoskiego orzecha czy gorzkiej czekolady;
  • cena ziaren arabiki jest wyższa aniżeli ziaren robusty, wynika to z wyższej jakości oraz trudności uprawy;
  • ziarna robusty posiadają około dwa razy więcej kofeiny niż ziarna arabiki;

Kawa ziarnista Lucaffe Picolo&Dolce

Kawa ziarnista, Recenzje
5/5(1)

Pragnąc stawać się coraz bardziej świadomym konsumentem i smakoszem kawy postanowiłam, że będę próbować, poznawać i odnajdywać różne jej smaki. Wnioski są różne i nierzadko zaskakujące – bywają przyjemne, a czasem rozczarowujące.

W tej recenzji postanowiłam opisać moje odczucia ze „spotkania” z kawą Piccolo & Dolce marki Lucaffe.
Lucaffe to kawa wypalana w jednej z najmłodszych włoskich palarni, Torrefazione Gian Luca Venturelli powstałej w 1996 roku. Swoją siedzibę ma w miejscowości Carpenedolo, w pobliżu miasta Brescia i we Włoszech jest dość cenioną marką. Ja postanowiłam sprawdzić czy zasłużenie 🙂

Pięknie opakowanie Piccolo & Dolce w kolorze czerwonym, z parą uroczych dzieci skłaniających się ku pocałunkowi od razu przykuło moją uwagę i będąc szczerą, to był jeden z głównych powodów dla którego wybrałam właśnie tę kawę 😀 Gdy wspaniały, mocny zapach podrażnił mój nos, utwierdziłam się w przekonaniu, że to był świetny wybór, a design opakowania na pewno idzie w parze ze smakiem i aromatem tej kawy.

Jak zapewnia producent Lucaffe jest ona mieszanką dwóch odmian ziaren kawy. W 90% składa się z ziaren arabiki pochodzących z brazylijskich upraw i 10% robusty z Indonezji, a o wyjątkowości i wysokiej jakości ziaren ma świadczyć fakt, że są one zbierane i selekcjonowane ręcznie. Wszystkie ziarna mają zbliżony rozmiar, kształt oraz kolor, nie widać w nich żadnych defektów typu dziur czy złamań. Kawa została wypalona raczej w średnim stopniu o czym informuje sklep jak również kolor ziaren znajdujących się w opakowaniu.  

Degustację Lucaffe Piccolo & Dolce przeprowadziłam metodą parzenia przy pomocy kawiarki (zwana również kafeterią, mokką, zaparzaczem). Od dawna lubuję się w piciu i porównywaniu kawy zaparzanej w ten sposób, więc wybór metody był oczywisty.

Często bywa, że smakosze kawy szybko zniechęcają się zaczynając korzystanie z tego „urządzenia”. Twierdzą, że przygotowanie kawy tym sposobem jest zbyt pracochłonne i czas oczekiwania na napój jest bardzo długi. Osobiście uwielbiam sam rytuał parzenia kawy w kawiarce – począwszy od przygotowania „sprzętu” a skończywszy na obserwacji i podsłuchiwaniu charakterystycznego bulgotania wydobywającego się brązowego płynu…

Już samo mielenie ziaren przenosi w inny wymiar. Aromat świeżej, dobrej, zmielonej kawy unosi się po całym pomieszczeniu pobudzając zmysły. I tak stało się gdy do młynka wsypałam ziarna kawy Lucaffe Piccolo & Dolce. Zmieliłam ją niezbyt grubo ale też nie był to drobny „miał” charakterystyczny dla kaw używanych do espresso. Nie chciałam by drobinki kawy znalazły się w moim naparze. (mogłabym się jeeeeeeszcze bardziej rozpisywać o samym procesie parzenia: o wodzie, wielkości kawiarki, długości parzenia, bąbelkach, bulgotaniu itp. ale nie wiem czy to wskazane; czy tekst nie będzie przydługi etc etc.. 😉 )

Zaparzona, gotowa kawa ma średnio brązowy kolor. Pachnie trochę jak cukierki toffi i trochę jak orzechy, a w smaku rzeczywiście czuć karmelowy posmak (i potwierdziła to nawet moja mama). Jest delikatna, ale po chwili można poczuć bardziej zdecydowany, goryczkowaty ale przyjemny smak. Polubiłam tę kawę. Zostałam oczarowana zapachem, opakowaniem i orzechami. Myślę że jest to kawa idealna dla osób lubiących przyjemną, delikatną słodycz ale jednak „z wyrazistą kawową” nutą. Polecam!!!

Kawa Lucaffe Picolo&Dolce

Java001 – 100% Arabika, która ożywia zmysły i rozczula aromatem czekolady

Kawa ziarnista, Recenzje
5/5(2)

Moja przygoda z kawą rozpoczęła się w czasach studenckich, kiedy bezsenne noce nad tłumaczeniami starożytnych tekstów umilała mi czarna kawa parzona po turecku. Potem przyszedł czas na pierwszą pracę i kolejne obowiązki zawodowe – znów aromatyczna ,,mała czarna” towarzyszyła moim porankom w szkole, na uczelni, czy w biurze. Dzięki swojemu mężowi poznałam nowy wymiar kawowej przyjemności. Teraz wspólnie rozkoszujemy się świeżo mieloną w retro młynku kawą z ekspresu kolbowego. Parę dni temu zaintrygowała mnie ziarnista Java001 Espresso i postanowiłam ją wypróbować. To dobrze zbalansowana Arabica, którą możecie się delektować praktycznie o każdej porze. Poznajcie moją opinię na temat tego kawowego specjału, a potem… napijcie się jej sami 🙂

Estetyka i funkcjonalność opakowania. Kiedy kupuję kawę, najważniejsze są dla mnie oczywiście jej zapach i smak, zwracam jednak uwagę również na to, jak się prezentuje. Java001 Espresso Blend opakowana jest w dość klasyczną, beżową torebkę z naklejonymi etykietami w szaro-białym kolorze. Ta z przodu informuje nas między innymi o pochodzeniu ziaren (Brazylia, Kolumbia, Kostaryka, Gwatemala), stopniu palenia (dark roast) oraz nutach smakowych (śliwka węgierka, cynamon, gorzka czekolada). Etykieta z tyłu opakowania zawiera z kolei kilka interesujących danych na temat tworzenia mieszanki kawowej przez producenta – czyli Java Coffee. Dla osób, którym szczególnie zależy na delektowaniu się świeżym smakiem i aromatem kawy, podano dokładną datę jej palenia oraz rekomendowane spożycie (do 2 miesięcy) od tego terminu. Warto wspomnieć, że to dość niepozorne z wyglądu opakowanie kawy jest bardzo funkcjonalne. Oprócz typowego dla wielu torebek z kawą ,,klipsa świeżości” na przedzie, opakowanie zawiera praktyczny klips umożliwiający przechowywanie kawy w oryginalnym opakowaniu i szczelne jej zamykanie po każdym użyciu. To przekonało mnie do rezygnacji z przesypania Javy001 do mojej ulubionej puszki. Ustawiłam opakowanie kawy w kuchni obok ekspresu i młynka – muszę przyznać, że w tym towarzystwie Java001 wygląda naprawdę przyjemnie.

Funkcjonalne i ciekawe opakowanie kawy Java001 Przydatne informacje

Aromat i właściwości smakowe – pora przejść do meritum, czyli powiedzieć co nieco o walorach samej kawy. Java001 pachnie całkiem przyjemnie i zachęca do natychmiastowego skosztowania. Jej aromat jest dość wyczuwalny, choć zdarzało mi się wąchać kawy bardziej intrygujące pod tym względem. Zgodnie z zaleceniem producenta Java001 jest szczególnie polecana do przygotowywania espresso. Świeżo mielona i zaparzona w ekspresie charakteryzuje się naprawdę gęstą pianką w orzechowobrązowym odcieniu. Smak kawy jest raczej łagodny i delikatnie pobudzający, podobnie jak ma to miejsce przy kosztowaniu innych Arabik. Taką smaczną kawę z powodzeniem można pić na podwieczorek do kruchej szarlotki, albo pod wieczór przy relaksującej lekturze. Java001 wyróżnia się subtelną nutką gorzkiej czekolady. Ten aromat wyczuwalny jest zwłaszcza po osłodzeniu filiżanki kawy łyżeczką trzcinowego cukru oraz ozdobieniu odrobiną spienionej śmietanki.

Ocena ogólna: Java001 Espresso Blend to dobra propozycja dla tych, którzy piją kawę kilka razy dziennie i preferują łagodność oraz charakterystyczny smak zbalansowanych ziaren 100% Arabiki. Andrzej Stasiuk napisał kiedyś: ,,piję kawę i wyobrażam sobie brzask gdzie indziej”. Te słowa idealnie pasują do propozycji Java001 Espresso Blend. Spróbujcie jej w zimowy wieczór, a zapewni Wam przyjemną chwilę relaksu i pozwoli przenieść się w marzeniach do dalekiej Brazylii, Gwatemali, czy Kostaryki, gdzie ciepły poranek pieści skórę promieniami słońca i zaprasza do rozkoszowania się wszystkimi urokami życia.

Kamila Mrożek

Java Etiopia Suke oraz Java Gwatemala Santa Paula – porównanie kaw

Kawa ziarnista, Recenzje
5/5(7)

W ofercie warszawskiej palarnii Java Coffee pojawiają się kawy sezonowe z różnych plantacji na całym świecie. Dzisiejsze porównanie będzie obejmować dwie kawy z tej palarnii – Etiopia Suke Quto oraz Gwatemala Santa Paula.

Zacznijmy od pierwszej z nich. Jest to kawa z farmy Suke Quto położonej w ormiańskim regionie Guji dystryktu Shakisso w Etiopii. Surowiec uprawiany jest na wysokości 1800-2200 m n.p.m., jest to mieszanka odmian kurume i welicho, obrabiana na mokro. Ziarna są średniej wielkości, wypalone jasno, natomiast w aromacie można wyczuć nuty bergamotki.

Gwatemala Finca Santa Paula jest mikrolotem, co oznacza, że uprawiana kawa jest jednej odmiany oraz uprawiana jest dokładnie w tym samym miejscu, na tej samej wysokości. Ma to ogromny wpływ na powtarzalność naparu, o czym w dalszej części recenzji. W paczce dostajemy ziarna odmiany caturra, pochodzące z farmy Finca Santa Paula z regionu Coban. Kawowiec uprawiany był na wysokości 1375 m n.p.m. Ziarna są małe o pomarańczowym aromacie.

Obie kawy zaskakują słodyczą aromatu jaki możemy poczuć po otwarciu opakowania. Etiopia oszałamia nutami kwiecistymi z akcentami bergamotki, natomiast Gwatemala powala aromatem pomarańczy oraz karmelu. Podczas zaparzania aromaty te nasilają się, co jeszcze bardziej zachęca do dalszych testów. Używać będę trzech dripperów: Chemex, Hario V60 oraz Kalita Wave 185; Aeropress oraz kawiarkę marki Bialetti.

W dripperze Hario V60 wygrywa Etiopia. W naparze wyczuwalne są mandarynkowo-klementynkowe nuty przyprawione ogromną dozą słodyczy miodu wielokwiatowego. Muszę przyznać, że jest to najsłodsza kawa jaką piłem w ostatnim czasie. Gwatemala raczy nas mleczną czekoladą z akcentami gruszki oraz pomarańczy – również bardzo przyjemne doznanie z zerową ilością goryczy.

Fanom kawiarki polecam Gwatealę – czekoladowe tło idealnie komponuję się z umiarkowaną owocowością tworząc bardzo dobry podkład pod kawy mleczne oraz do picia solo. Kwiecistość Etiopii nie nadaje się do łączenia z mlekiem, jednak jako „mała czarna” daje dobry efekt. Największym jej mankamentem jest bardzo niska cielistość.

Opakowania kaw sugerują, że Etiopia najlepiej smakuje z Chemexa, natomiast Gwatemala z Aeropressu. Zacznijmy od Chemexa – niestety chemex odbiera magię Etiopii, kawa jest zbyt delikatna oraz herbaciana, aromat krótko utrzymuje się na języku. Gwatemala wypadła natomiast bardzo dobrze. Jej czekoladowość nie pozwoliła popaść w nuty herbaciane przez co mimo delikatnej cielistości, zachowuje charakter.

Etiopia w Aeropressie wybucha feerią owocowej kwasowości. Kwiatowość ucieka w cień, na pierwszy plan wychodzi czarny bez oraz słodkie cytrusy. Druga z kaw smakuje bardzo podobnie! Tutaj wyczuwamy głównie sok pomarańczowy z plasterkiem gruszki – można uznać remis.

Na potrzeby tej recenzji zaopatrzyłem się w dripper Kalita Wave. Tak jak Etiopia Suke Quto kompletnie zauroczyła mnie w Hario V60, Gwatemala Finca Santa Paula powaliła mnie na kolana przy Kalicie. Body zostało podbite, czas ekstrakcji przedłużony, przez co napar zyskuje trochę goryczy, jednak nie przeszkadza to kompletnie przy takiej ilości słodyczy oraz kwasowości. Kawa zyskuje szlachetności, widać kunszt plantatora oraz roastera. Etiopia jest zbyt delikatną kawą również do kality – dodając goryczy i odbierając trochę słodyczy, ponownie straciła swój urok.

Java Etiopia Suke oraz Java Gwatemala Santa Paula – porównanie kaw
Java Etiopia Suke oraz Java Gwatemala Santa Paula – porównanie kaw

Przechodząc do podsumowania, mogę napisać jedno – obie kawy nie zawodzą. Mimo iż sumarycznie wygrała Gwatemala, nie można wyłonić z tego pojedynku zwycięzcy. Podobne profile sensoryczne sugerują, że jeżeli jedna z kaw zaskarbiła nasze serce, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że z następną będzie tak samo. Serdecznie polecam zakupić obie paczki – Java Coffee nigdy nie zawodzi.

Pan Jakub ze Stalowej Woli

Kawa ziarnista Butterworth&Son Kenya Ichuga – Pan Jakub ze Stalowej Woli

Kawa ziarnista, Recenzje
5/5(5)

Kenya Ichuga z brytyjskiej palarni Butterworth and Son, której jedynym dystrybutorem w Polsce jest sklep KONESSO.pl przyprawiła mnie o zawrót głowy. Pokazuje ona, że kawa kenijska niejedno ma imię. 

Plantacja z której otrzymany zostaje surowiec znajduje się w regionie Nyeri. Obszar ten charakteryzuje się stałą, umiarkowaną temperaturą oraz wulkanicznymi glebami. Długi proces dojrzewania kawowca skutkuje wysoką twardością zielonego ziarna, co bezpośrednio wpływa na proces palenia, ale o tym wkrótce. Ponadto plantacja uzyskała certyfikat Rainforest Alliance, co oznacza, że uprawa kawowca nie wpływa na ekosystem danego terenu.

Ziarno obrabiane jest na mokro, po czym następuje proces fermentacji, przez co kawa ma stosunkowo niską wilgotność. To wszystko co wiemy o surowcu – nie znamy gatunku botanicznego, ani wysokości na jakiej jest uprawiana. Przejdźmy zatem do finalnego produktu 🙂

Kawa ziarnista Butterworth&Son Kenya
Otwieramy opakowanie – ukazuje się nam aromat karmelu, sugerujący wysoką słodycz. Ziarna nie mają defektów, zostały wypalone precyzyjnie, równomiernie, jednak jak na mój gust za ciemno. Wynika to jednak, jak mniemam, z ich właściwości – twarde ziarna potrzebują dłuższego czasu palenia, aby zostały wypalone równomiernie. Wynikiem tego jest kawa, której profil palenia pasuje bardziej do espresso, niż metod alternatywnych, które sugeruje sam sklep KONESSO.

Poniżej przedstawiam porównanie wyglądu ziarna razem z Nikaraguą Bella Aurrora z warszawskiej palarni Java oraz Nikaraguą Limoncillo z krakowskiego Coffee Proficiency.

Porównanie kaw
Od lewej znajdują się:: Nikaragua Limoncillo z Coffee Proficiency, Nikaragua Bella Aurora z Java Coffee, Kenya Ichuga B&S.

Do samych testów sensorycznych nie podchodziłem z wielkim zapałem – przecież to Kenia, którą każdy smakosz chociaż raz pił. Królowa metod alternatywnych, zalążek kaw segmentu speciality w Polsce. Powinniśmy oczekiwać nut porzeczkowych, cytrusowych, ewentualnie słodkich owoców. Na start – Aeropress!

W aromacie mokrym występują czarne porzeczki. Pierwszy łyk i… wielkie zaskoczenie… ogromna gorycz. Zmiana mielenia na grubsze, niższa temperatura wody, podejście numer dwa. Gorycz uspokoiła się, ale kolejne zaskoczenie – wyczuwalny sok pomidorowy 😀 Co prawda sugerowanym profilem smakowym jest między innymi świeży pomidor, ale doświadczenie pokazało mi, aby takie kwiatki wkładać między bajki.

Razem ze spadkiem temperatury wyłoniły się przytłumione nuty owocowe, nasiliły się natomiast nuty warzywne. Z reguły, takie doznania sugerują niską jakość surowca, lecz tutaj jest inaczej. Aromat pomidorów oraz nuty „okołowarzywne” są tutaj bardzo mocno wyróżnione, jakby miały być głównym atutem tej kawy.

Bardzo zmieszany przeszedłem do kolejnych metod – dripper Hario V60, French Press oraz kawiarka. Zacznę od ostatniej z nich – niestety to połączenie nie jest zbyt przyjemne dla kubków smakowych. Wysoki poziom goryczy ogranicza możliwości łączenia tej kawy z klasyczną moką. Przygoda Kenii Ichuga z kawiarką w moim wykonaniu zakończyła się tak szybko, jak się zaczęła. 

Dripper – niewiele lepiej. W moim mniemaniu, żadna z kaw kenijskich nie smakuje dobrze w połączeniu z v60. Płaski aromat cytrusów razem z zerową cielistością równa się wielkiej przeciętności. Jest to do tej pory jedyny argument potwierdzający mit kaw kenijskich. Na koniec zostawiłem French Press. Niestety, trzeba lekko zmodyfikować tę metodę, aby ograniczyć ilość pyłu zaburzającego aromat. Można na przykład założyć zamiast metalowego sitka filtr od aeropressa, owinąć stalowy filtr na tłoku filtrem od dripa, bądź po prostu przelać napar przez dripper.

Po wykonaniu jednego z tych zabiegów, następuje kolejne zaskoczenie – po słabym dripie oraz aeropressie budzącym mieszane uczucia, następuje bardzo stonowany french press. Kawa jest słodka, ma odpowiednie body, po ostudzeniu czuć cytrusy, aromat warzywny uciekł w cień. Słodycz bije od pierwszego łyka, ciężko uwierzyć, że to ta sama kawa, którą piłem wcześniej. Dodatkowo, ciężko uwierzyć, że to jest Kenia!

Wytrawność ustępuje ferii soczystych owoców na kształt kaw m.in. z Ruandy. Pisałem wcześniej, że niektóre gatunki kaw kenijskich mogą zawierać nuty słodkich owoców – to prawda, ale nie w takiej intensywności!

Dodam tutaj, że w każdej z tych metod kawa pozostawała wyjątkowo czysta posiadając umiarkowane body. Podsumowując, Kenya Ichuga z palarni Butterworth & Son przyprawiła mnie o ambiwalentne uczucia wraz ze zmianami w temperaturze wody, gramaturze zmielenia oraz metodzie parzenia. Zdecydowanie nie jest to kawa dla każdego – szczerze powiedziawszy, nie do końca podobało mi się to doznanie.

Mimo wszystko, w kawie speciality cenię stabilność, zrównoważenie, krągłość – tego tutaj nie dostaniemy. Otrzymujemy natomiast zabawę równą jeździe na kolejce górskiej 🙂 Jestem pewien, że kawa ta na długo zostanie w mojej pamięci.

Kawa mielona Kimbo aroma italiano – Pani Bogusława

Kawa mielona, Recenzje
5/5(1)

Leniwie dzień się budzi do życia. Zapach aromatycznej kawy miesza się z pierwszymi promieniami słońca. Tym razem witam budzący się dzień z filiżanką niezwykłego czarnego napoju Aroma Italiano z palarni kawy KIMBO. Urzekła mnie intensywnością smaku i nietypowym bukietem zapachowo-smakowym.

Łagodna, jednak z wyraźnie wyczuwalnymi nutami charakterystycznymi dla robusty (dodane mleko podkreśla ich smak). Do tej pory pijałam tylko delikatną w smaku Arabicę. Nowy smak kawy, odmienny od tego, który znam do tej pory wzbogacił moje doświadczenie z niezwykłym napojem jakim jest kawa.

Połączenie dwóch gatunków: Robusty z Arabicą dało mi więcej energii i pozwoliło przywitać nowy dzień z większym entuzjazmem niż zazwyczaj. Zdecydowanie polecam go tym, którzy lubią pobudzenie mocnym aromatem kawy, ale łagodnym smakiem. Filiżanka tej kawy jest idealna jako poranne pobudzenie, południowa chwila relaksu oraz popołudniowa okazja do spotkania ze znajomymi przy odrobinie słodkości.

Kimbo Aroma Italiano zostaje ze mną na dłużej! A już jutro skoro świt, to właśnie ona swym zapachem obudzi mnie i znów doda energii 🙂

Kawa mielona Kimbo aroma italiano

Kawa mielona Kimbo Aroma italiano

Diemme Blue z kawiarki – Pani Marta z Krakowa

Kawa mielona, Recenzje
5/5(1)

Kilka dni temu dostałam przepiękną kawiarkę Bialletti – od tamtego momentu postanowiłam testować przeróżne kawy.

W pierwszej kolejności postanowiłam spróbować kawy mielonej Diemme Blue (niestety mielona bo jeszcze nie posiadam młynka do kawy). Dlaczego właśnie ta kawa? Po pierwsze urzekło mnie jej opakowanie, uwielbiam styl retro, a puszka zaprojektowana jest właśnie w ten deseń.
Po drugie to tradycja. Diemme jest jedną z najstarszych palarni na rynku, od 1927 r. założona przez Romeo Dubbini. W tym momencie zajmuje się tym trzecie pokolenie Dubbinów, więc mam nadzieję, że zaskoczą mnie swoją innowacją. Następną rzeczą było to, że lubię delikatne, kwiatowo-owocowe aromaty, więc oczywiście padło na arabikę.

Diemme Blue to mieszanka kilku odmian Arabiki pochodzących z Meksyku, Kolumbii, Kostaryki, Brazylii, Tanzanii oraz Indii. Bogaty skład sprawia, że już po samym otwarciu puszki uderza w nas niezwykle intensywny zapach.

W kawiarce kawa parzy się poprawnie. Jest klarowna, posiada intensywny aromat gorzkiej czekolady i karmelu. Pierwszy łyk jest dosyć goryczkowy, jednak po kilku następnych można wyczuć delikatną słodycz oraz owocowość. Czy poleciłabym Diemme Blue?
Oczywiście, to świetnej jakości mielona kawa zamknięta w przepięknie zdobionej puszce, która wpadnie w gusta niejednego kawosza.

Kawa mielona Diemme Blue