Wrzesień minął. Po wakacjach zostało tylko wspomnienie, dni stają się coraz krótsze. Co prawda póki co nie możemy narzekać na brak słońca, jednak jesień odczuwalna jest mocniej z każdym dniem. Zanim krajobraz utonie w szarych kolorach, a kawa stanie się niezbędna do codziennego funkcjonowania, postanowiłem spacerować i łapać promienie słoneczne. A żeby było ciekawiej, na spacer zabrałem ze sobą kawę! 🙂
Zawsze kiedy planuje parzenie kawy w warunkach polowych, od razu na myśl przychodzi mi aeropress. Nie inaczej było tym razem. Sprawdza się on świetnie, ponieważ jest bardzo wytrzymały, nie zajmuje wiele miejsca, jest lekki i poręczny. Dlatego stał się stałym elementem wyposażenia podczas wszelakich wypraw i wyjazdów w miejsca gdzie trudno o dobrą kawiarnię. Poza tym od czasu do czasu nastaje taki dzień jak ten, kiedy nachodzi mnie ochota aby wypić dobrą kawę w jakimś wyjątkowym miejscu. Długo się nie zastanawiałem, postanowiłem działać.
Wszystko dobrze się złożyło, ponieważ dotarły do mnie dwie świeże kawy z angielskiej palarni Butterworth & Son. Jako pierwszą pod lupę wziąłem Kulumbię Finca Los Ricos i to o niej będzie w dzisiejszym tekście. Z opisu palarni dowiadujemy się, że w skład paczki wchodzą trzy odmiany arabiki: tabi, colombia i caturra. Uprawiane na powierzchni 15 hektarów, na wysokości od 1950 do 2200 m n.p.m. na farmie prowadzonej przez Leonidasa Martineza. Kontynuuje on rodzinną tradycję uprawy kawy i przekazuje swoją wiedzę swoim dwóm synom. Po zebraniu owoce poddawane są około 22 godzinnej fermentacji, a następnie suszone na matach w słońcu do osiągnięcia pożądanej wilgotności. Kawa podczas cuppingów, charakteryzowała się smakami miodu, karmelu oraz jagód. W aromacie królowała trawa cytrynowa.
Tyle teorii, czas na moje odczucia i obserwacje na jej temat. Pierwszy rzut oka, to ocena samego ziarna. Kawa wypalona jest średnio – jasno. Jest to stopień palenia, do którego zwolennicy omawianej palarni mogli się przyzwyczaić. Ziarna są zbliżonej wielkości, równomiernie wypalone, matowe, pozbawione defektów. W aromacie suchym, po otwarciu paczki, wyczuwalne słodkie nuty, przywodzące na myśl karmelizowany cukier.
Poniżej przedstawiam swoje sposoby jakimi przygotowałem tę kawę oraz swoją opinię. Zacznę od aeropressu, zrobionego w blasku promieni słonecznych. 🙂
Parametry przygotowanej kawy: Temperatura wody (w termosie) – 87˚C Ilość kawy – 19g (po przesianiu) Ilość wody – 250 ml Czas parzenia – 2 min 30 sek (z przeciskaniem); preinfuzja 25 sek
Podczas parzenia kawy uwolnił się o wiele bardziej bogaty aromat. Poczuć mogłem więcej nut owocowych, skórkę cytrynową, ale także tofii. Smak kawy przywodził na myśl mocną, czarną herbatę z dodatkiem miodu i cytryny. Cytrusy początkowo w tle, wraz ze spadającą temperaturą naparu stawały się wyraźniejsze. Gdybym próbował tej kawy w ciemno, pewnie postawiłbym, że to kawa z Etiopii. Z każdym łykiem przywodziła na myśl czarną herbatę, miód i cytrynę. Bardzo przyjemna kawa.
Po powrocie zaparzyłem jeszcze drippa V60, aby sprawdzić ją w tej metodzie, w domowym zaciszu. Parametry przygotowanego naparu:
Temperatura wody – 90˚C Ilość kawy – 30 g (po przesianiu) Ilość wody – 545 ml Czas parzenia – 3 min 10 sek; preinfuzja 30 sek
Z drippem odniosłem podobne wrażenia, jak w przypadku aeropressu. Co prawda napar był bardziej klarowny, a sam smak nie aż tak intensywny, dało się jednak również wyczuć nuty miodu, cytrusów, czarnej herbaty. Smaczna również po ostygnięciu. Z obu metod bardziej przypadła mi kawa przygotowana w aeropressie.. Nie wykluczam, że moje odczucia spotęgowane były przez pogodę, krajobraz, otoczenie oraz świetny humor, który towarzyszył mi podczas parzenia w tych okolicznościach… Takie jednak odniosłem wrażenie. Ale co tu dużo mówić, spójrzcie na zdjęcia i oceńcie sami, czy warto od czasu do czasu zabrać swoją kawę na spacer. 🙂
O tym jak woda wpływa na smak kawy kiedyś już pisałem na łamach naszego bloga. Swego czasu powstał nawet test dotyczący wody i parzenia kawy oraz uzyskiwanego smaku, na końcu tego wpisu znajdziecie linki do obu artykułów.
Dziś wideo prezentujące wodę jako jeden z czynników mający ogromny wpływ na smak kawy.
„Kolejną kawą, której postanowiłem przyjrzeć się bliżej była Malawi Misuku AA, z warszawskiej palarni JAVA COFFEE. Zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że kawy z tego źródła trzymają swój wysoki poziom, przy stosunkowo niskiej cenie w porównaniu do innych palarni speciality. Poza tym dane mi było uczestniczyć w kilku cuppingach organizowanych przez osoby związane z tą palarnią i muszę przyznać, że ich wiedza jest naprawdę duża, a co najważniejsze, chętnie się nią dzielą z innymi.
Wracając jednak do samej kawy. Oto co znajdziemy na opakowaniu: PROFIL SENSORYCZNY: KWIAT POMARAŃCZY, RODZYNKI, BIAŁA CZEKOLADA Kraj: MALAWI Region: NORTHERN REGION/CHITIPA DISTRICT Kooperatywa: MISUKU COFFEE COOPERATIVE SOCIETY Odmiana botaniczna: NYIKA, GEISHA, CATIMOR Obróbka ziaren: WASHED / MYTA Wysokość: 1.800 – 2.000m n.p.m. Wynik podczas cuppingu: 87 pkt. REKOMENDOWANY SPOSÓB ZAPARZANIA: Kalita Dripper, Aeropress
Jak widać zanim jeszcze otworzymy paczkę, dostajemy szereg informacji, dzięki którym możemy zastanowić się czy ta kawa może nam posmakować. Mnie głównie w przytoczonych informacjach zainspirowała biała czekolada, która pojawiła się w opisie profilu sensorycznego. Postanowiłem więc dołożyć starań aby ją tam odnaleźć. 🙂
Plan na przetestowanie kawy był prosty: początkowo cupping, następnie spróbuję ją w dwóch metodach alternatywnych, tym razem: aeropress i chemex.
Już na samym początku (cupping), podczas przełamywania kożucha (skorupy) uderzył mnie słodki aromat, który wraz z pierwszymi próbami samego naparu rzeczywiście przyniósł na myśl smak białej czekolady. Kawa miała w sobie sporo słodyczy, na myśl przychodził karmelizowany cukier i wspomniana biała czekolada. Wraz z stygnięciem naparu uwidoczniła się nuta pomarańczy, jednak była delikatna – nie doszukałem się tu cytrusowej bomby, którą spotykać można w afrykańskich kawach.
Podczas przygotowywania aeropressu, uwalniający się aromat przynosił na myśl słodkie nuty, głównie migdały. Przygotowałem go wg następujących parametrów (metoda klasyczna): 22g kawy (wartość po przesianiu – usunięciu pyłu) na 175ml wody; temperatura wody: 85˚C czas parzenia: 2 min 45 sek (w tym 25 sek preinfuzja);
Następny był chemex. Parametry przygotowania naparu w chemexie: 42g kawy (bez przesiewania) na 700 ml wody; temperatura wody: 87˚C; czas parzenia: 4 min (w tym 30 sek preinfuzja);
Co do smaku kawy, zarówno w tej przygotowanej w aeropressie, jak i tej w chemexie, w moim odczuciu wyraźnie przebijał się smak białego grejpfruta. Napar z aeropressu był oczywiście bardziej wyrazisty, cięższy, chemex bardziej herbaciany, jednak tu i tu od razu dało się go wyczuć. Wyraźna słodycz, przełamana delikatną goryczą, w stylu grejpfruta lub skórki cytrynowej. Bardzo przyjemna kawa. Słodki aromat towarzyszył zarówno podczas cuppingu, jak i parzenia metodami alternatywnymi. Sugerowana biała czekolada i kwiat pomarańczy, jak dla mnie, jak najbardziej trafne.”
Cupping (cup tasting) to mówiąc najprościej ocena smaku i aromatu kawy. Aby usystematyzować tę procedurę, sprawić aby bez względu na to czy będzie on przeprowadzany w Polsce, Kenii, Norwegii, Kanadzie, czy Australii, cupping musi przebiegać wg określonych norm. Podczas przygotowywania cuppingu ważna jest powtarzalność. Jeśli już mamy oceniać kawę i porównywać ją z tymi które sprawdzane były, bądź będą, musimy starać się stworzyć te same warunki dla każdej z nich. Dlatego bardzo istotne są następujące reguły, do których należy się stosować:
Osoba podejmująca się cuppingu powinna być w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Od naszego samopoczucia i stanu zdrowia w dużej mierze zależy to jak ocenimy smaki i aromaty kawy. Jako najprostszy przykład podam, że osoba z delikatnym katarem nie będzie w stanie prawidłowo ocenić aromatów kawy, przez co może ją surowo ocenić lub nie wyczuć nieprzyjemnego zapachu uwalniającego się z kawy (defektu).
Jeśli chcemy w pełni profesjonalnie oceniać kolejne kawy, starajmy się robić to o tych samych porach dnia. Przyjmuje się, że dobrą porą do przeprowadzania cuppingu to okres pomiędzy godziną 10:00 a 12:00 (południem). Wtedy to jesteśmy w dobrym momencie aby oceniać kawę. Nasz żołądek nie jest przytłoczony obiadem, jest „lekki”, a sami jesteśmy wciąż świeży i gotowi na przeprowadzenie oceny kawy.
Unikajmy wszelakich substancji które mogą wpływać na ocenę smaków i aromatów. Przed przeprowadzeniem cuppingu nie spożywajmy intensywnych produktów takich jak np. czosnek, ostra papryka, cebula, alkohol, miętowe gumy do żucia, słodycze. Należy również zrezygnować z prefum, dezodorantów oraz innych kosmetyków które mogłyby zaburzyć naszą ocenę. Im mniej zewnętrznych i wewnętrznych czynników będzie na nas oddziaływało, tym lepiej – dokładniej ocenimy kawę.
Jest również wiele innych czynników, które mogą zaburząć ocenę. Hałas, złe oświetlenie, za niska, bądź za wysoka temperatura otoczenia – to tylko przykłady rzeczy, które mogą mieć negatywny wpływ. Starajmy się przeprowadzać cupping w stabilnych i zbliżonych warunkach za każdym razem. Nasze oceny przez to staną się miarodajne.
W cuppingu ważną rolę odgrywa czas. Kawa szybko traci swoje aromaty, zwłaszcza po zmieleniu. Dlatego przy profesionalnych ocenach kaw specialty testuje się kawy które były wypalone nie wcześniej niż 8 godzin i nie później niż 24 godziny przed cuppingiem. W domowych warunkach testować możemy różne kawy, warto jednak mieć świadomość, że im kawa jest starsza, bardziej zleżała, tym mniej będzie nam w stanie zaoferować. Palarnie kaw speciality zazwyczaj rekomendują spożycie ich do 2 miesięcy od daty wypalenia, co przyjąć można za najlepszy czas dla tych kaw.
Do cuppingu będziemy potrzebowali filiżanek/szklanek, które pomieszczą 150 – 210 ml wody. Ważne aby były jednakowe – z tego samego materiału i o jednakowych wymiarach, pojemności. Poza tym filiżanki o większej średnicy (76 – 89 mm) mogą okazać się lepsze jeśli chodzi o ściąganie z powierzchni kawy pozostałych drobinek, jak i dla lepszego uwalniania się z niej aromatów. Potrzebne będą również łyżki do cuppingu. Mają one nieco inny kształt niż te tradycyjne stołowe, dzięki czemu pozwalają na nabranie odpowiedniej ilości naparu, oraz ułatwiają ocenę połączenia smaku i aormatu podczas degustacji.
Kolejnym istotnym czynnikiem jest woda – ważne aby była czysta, klarowna, bezwonna. Najlepiej aby suma substancji w niej rozpuszczonych zawierała się w przedziale 125 – 175 mg/l. Nie stosujmy wód mineralnych. O wiele lepsza dla kawy może okazać się woda kranowa, zwłaszcza jeśli przefiltrujemy ją dzbankiem filtrującym. Temperatura wody powinna wynosić około 93˚C.
Przydadzą się również takie rzeczy jak: termometr do pomiaru temperatury wody, stoper, woda do przepłukiwania łyżki cuppingowej przed każdą kolejną próbą, woda (lub zimne mleko) do przepłukiwania kubków smakowych, oraz nieprzezroczysty kubek (dobre są kubki papierowe) do ewentualnego wypluwania próbowanej kawy – przydatne złaszcza wtedy kiedy mamy do spróbowania wiele kaw, aby nie przyjmować sporych ilości kofeiny.
Wiemy już co będzie potrzebne, oraz na co należy zwracać uwagę podczas przeprowadzania cuppingu. Skupmy sie teraz na tym jak krok po kroku go przeprowadzić. Zaczynamy od ilości kawy – będziemy potrzebowali od 12 g kawy, na 200 ml wody – ważne aby w każdej filiżance ilość kawy była jednakowa. Kawę należy zmielić trochę grubiej niż do przelewówek (do drippa). Będziemy zaparzać ją bezpośrednio w filiżance, bez użycia papierowych bądź metalowych filtrów. Jeśli kawy są już zmielone i umieszczone w naczyniach (filiżankach) zalewamy je wodą. Starajmy się robić to w miarę szybko, aby wszystkie kawy były zalewane wodą o tej samej temperaturze. Od pierwszego kontaktu kawy z wodą czekamy 4 minuty. Po upływie tego czasu, następuje moment przełamania – przy użyciu łyżki cuppingowej odgarniamy powstały kożuch. Zazwyczaj wykonywane jest to trzema ruchami łyżki, pierwszym po wierzchu i dwoma kolejnymi głębszymi. Jest to bardzo ważny moment, ponieważ możemy dokładnie poczuć aromat kawy – podczas wykonywania łamania, zbliżmy nos do filiżanki i wąchajmy kawę, próbując oceniać, wyczuwać uwalniające się aromaty. Jeśli już przełamiemy wszystkie próbki (ważne aby przed każdą kolejną przepłukać łyżkę i pozbyć się z niej wody), nadchodzi czas kiedy powinniśmy pozbyć się z lustra naparu pozostałych drobinek kawy. Wykonujemy to przy użyciu dwóch łyżek cuppingowych. Jeśli napary są oczyszczone nie pozostaje nam nic innego jak rozpocząć ich smakowanie. Uważajmy jednak aby się nie poparzyć – napar może być wciąż gorący! Przyjmuje się, że dobrym momentem do rozpoczęcia cuppowania, to 9 min od pierwszego kontaktu kawy z wodą. Nabieramy napar do łyżki (około połowę jej pojemności) i testujemy smak i aromat. Aby dokładnie poczuć wszystkie ukryte w niej smaki dobrze rozprowadzić napar po całej jamie ustnej. Biorąc udział w cuppingach możemy być świadkami jak niektórzy będą siorbać kawę. Nie ma w tym nic niestosownego, nie bójmy się tego robić. Ma to na celu rozprowadzenia kawy z łyżki cuppingowej po jamie ustnej na zasadzie areozolu :- ). Dzięki temu jestesmy w stanie lepiej poczuć smak i aromat kawy. Warto również spróbować kawy jak już mocno ostygnie, wiele kaw otwiera się po ostygnięciu i dopiero wtedy jesteśmy w stanie poczuć całe jej dobro.
Na koniec dodam, że warto przeprowadzać cuppingi w towarzystwie. Dzielenie się opiniami i wgląd kilku osób w próbki pozwala na uzyskanie lepszej oceny kawy. Poza tym cupping to w pewnym stopniu również świetna zabawa, możliwość poznawania nowych osób oraz sposób na sprawdzanie siebie na tle innych miłośników kawy. W wielu kawiarniach i palarniach mieszczących się w Polsce cuppingi na stałe wpisały się w harmonogram, dlatego jeśli tylko zauwazycie informację o odbywającym się cuppingu, gorąco zachęcamy do wzięcia udziału. Zabawa jest przednia. :- )”
Zanim otworzyłem paczkę i zacząłem próbować samej kawy, poszukałem informacji na jej temat (uprawa, obróbka, sposób wypalenia). Na stronie palarni znajdują się informacje, z których dowiedzieć się możemy m.in. że kawa ta uprawiana jest w pobliżu granicy z Boliwią, a samo dotarcie do plantacji zajmuje kilka godzin – piesza wędrówka przez lasy. Najważniejsze jest tu jednak chyba to, że uprawa pozbawiona jest pestycydów i chemicznych środków używanych do ochrony roślin. Mamy tu do czynienia z w pełni naturalnym surowcem. Aby zobaczyć i zrozumieć miejsce narodzin omawianej kawy, odsyłam do filmu z poniższego linku:
Dodam jeszcze tylko, że nazwa kawy pochodzi od lokalnie występującego ptaka egzotycznego (Skalikurek andyjski), widoczny jest on przez moment we wspomnianym filmie. 🙂
Aby ocenić tę kawę, postanowiłem sprawdzić ją w dwóch alternatywnych metodach parzenia (dripperze Hario V60, oraz Aeropressie). Początkowo jednak rzuciłem okiem na same ziarna. Przeglądnąłem całą paczkę (250g) i muszę powiedzieć, że wyglądają naprawdę dobrze. Pozbawione są defektów, wszystkie są zbliżone do siebie kształtem i rozmiarem, równomiernie wypalone. Styl wypalenia kawy – powszechny wśród wielu angielskich palarni – nieco ciemniejszy od skandynawskiego. Aromat ziaren jak i ten uwalniający się podczas parzenia określiłbym jako orzechowo – czekoladowy.
Nie odnajdziemy w tej kawie cytrusowej bomby, co dla wielu osób, które nie przepadają za kwasowością w kawie, na pewno będzie ogromnym plusem. Z obu metod, o wiele bardziej smakował mi napar przyrządzony w dripperze V60. Smak kawy który w nim otrzymałem bardzo przypominał mi wiśnię zatopioną w gorzkiej czekoladzie. Była naprawdę smaczna i sprawiła sporo przyjemności. Kawa z aeropressu wydała mi się odrobinę za ciężka, chociaż gdyby pokombinować z grubością mielenia czy temperaturą wody, na pewno dałoby się to poprawić. Lekka wiśniowa kwasowość wzmagała się w obu przypadkach wraz ze stygnięciem kawy.
Niestety nie mam jak jej sprawdzić w kawiarce, a mam przeczucie, że kawa w niej przyrządzona mogłaby okazać się bardzo dobra, zwłaszcza w połączeniu z mlekiem… Spróbuję przy pierwszej sposobności (o ile wcześniej nie wypije jej całej z drippa 🙂 )
Polecam tę kawę wszystkim którzy lubią poczuć w kawie gorzką czekoladę. Jest to dobra odskocznia od kaw afrykańskich, w których zazwyczaj odnajdziemy więcej kwasowości. Dla mnie dodatkowym plusem samej kawy jest świadomość tego jak osoby uprawiające ją podchodzą do swojej pracy, gdzie znajduje się sama plantacja oraz jak wiele pracy musi być wykonanej aby finalnie znalazła się ona w mojej filiżance. Jeśli obejrzycie film o którym wspominałem, na pewno zrozumiecie o czym mówię. 🙂
Tekst o gatunkach kawy już kiedyś pojawił się na naszym blogu, a możecie go przeczytać tutaj. Dziś wideo opowiadające trochę więcej o gatunkach kawy, czyli arabice i robuście oraz różnicach i podobieństwach pomiędzy nimi. Przeglądając oferty sklepów z kawą oraz palarni nie sposób zauważyć, że prym wiodą dwa gatunki kawy: arabika i robusta, ale co tak naprawdę oznaczają te nazwy i na co warto zwrócić uwagę wybierając kawę. Czy wybrać 100% arabikę czy raczej kawę z domieszką robusty?
Pierwszym podobieństwem jest miejsce występowania na kuli ziemskiej. Zarówno arabika jak i robusta występują pomiędzy zwrotnikami raka i koziorożca, czyli w Ameryce łacińskiej, Ameryce południowej, Afryce oraz Azji – kontynenty te umożliwiają uzyskanie odpowiedniego mikroklimatu dla rozwoju ziaren kawowca.
Główne różnice pomiędzy arabiką i robustą to:
arabika z reguły rośnie na terenach wyżej położonych niż robusta, a co za tym idzie średnia roczna temperatura w przypadku arabiki jest niższa niż w przypadku robusty.;
plantatorzy arabiki borykają się z większą ilością trudności ponieważ drzewka arabiki są bardziej podatne na działania szkodników i chorób;
różnice są ogromne zarówno jeżeli chodzi o aromat jak również smak. Arabika z reguły ma smak owocowy o wyczuwalnej kwasowości , natomiast ziarna robusty charakteryzują się bardziej goryczkowym smakiem zbliżonym do włoskiego orzecha czy gorzkiej czekolady;
cena ziaren arabiki jest wyższa aniżeli ziaren robusty, wynika to z wyższej jakości oraz trudności uprawy;
ziarna robusty posiadają około dwa razy więcej kofeiny niż ziarna arabiki;
Tekst wrzucam jako Michał, ale tak naprawdę pisał go Tomek – mój znajomy, który jeszcze nie ma swojego konta na naszym blogu 🙂 Tak w ogóle to muszę kiedyś napisać kilka słów o sobie żebyście wiedzieli z kim macie do czynienia.
Podobnie jak wielu naszych klientów bardzo długo szukałem mojej idealnej kawy. Pewnie zastanawiacie się jaka jest ta idealna kawa… No właśnie idealna kawa to taka, którą z chęcią pije każdego poranka i nie wyobrażam sobie bez niej dnia. Powinna być jak kobieta: zmysłowa, delikatna, czasem zaskakująca.
Zresztą kawa jest jak kobieta – czasem zmienna 🙂 Zauważyliście, że czasem gdy w młynku zostanie trochę kawy po porannym parzeniu, a gdy wracacie z pracy i parzycie swoją ulubioną kawę tak samo jak zawsze to smakuje ona nieco inaczej? Nie chodzi tu tylko o samo ulatnianie się smaków czy aromatów z ziaren, ale także o to że kawa w zależności od pogody, a dokładniej od wilgotności i temperatury może smakować inaczej o każdej porze dnia.
Jak każdy początkujący kawosz zacząłem swoją przygodę z kawą w rodzinnym domu, gdzie królową każdego poranka była tak zwana „zalewajka”. Po około pół roku picia kawy przestałem odczuwać chęć do jej picia – po prostu mi nie smakowała. Zacząłem szukać inspiracji w internecie, dowiedziałem się rzeczy o których wcześniej nie miałem pojęcia, przejrzałem forum, poczytałem opinie i porady, dzięki czemu dowiedziałem się że parzenie kawy to coś więcej niż zalewanie jej wrzątkiem w szklance.
Pierwszy krok do lepszej kawy to wycieczka do kawiarni i rozmowa z baristą oraz eksperymenty i pierwszy w życiu cupping – postanowiłem że chcę się zagłębić w temat kawy.
Udało mi się bardzo korzystnie kupić od Michała ekspres wraz z młynkiem i zacząłem poszukiwanie swojej ulubionej kawy. Na pierwszy ogień postanowiłem spróbować popularnej Lavazzy, o której jest bardzo wiele opinii pozytywnych jak również negatywnych. Po 3 różnych kawach tego producenta postanowiłem przeskoczyć na coś innego, zostając dalej przy włoskich kawach. Wybór padł na kawę Pellini Top, która mnie naprawdę zaskoczyła. Różnica pomiędzy Pellini a Lavazza była dla mnie kolosalna, wyszła mi naprawdę delikatna i jednocześnie bardzo intensywna – można w niej wyczuć dużo smaków. Nie zakończyłem moich poszukiwań i cały czas próbowałem coś innego, palarnie polskie, włoskie, szwedzkie, niemieckie i wiele innych. Wiele kaw nie posmakowało mi kompletnie, a wiele mnie zachwyciło, ale nie aż tak abym nie chciał spróbować kolejnej, innej.
Od blisko 3 lat jestem świadomym kawoszem i szukam swojej ulubionej kawy, ale wydaje mi się, że nigdy nie zostanę przy jednej konkretnej kawie, bo ten temat jest zbyt szeroki aby ograniczać się tylko do jednej, ulubionej kawy 🙂 Wy macie jedną ulubioną kawę?
Pragnąc stawać się coraz bardziej świadomym konsumentem i smakoszem kawy postanowiłam, że będę próbować, poznawać i odnajdywać różne jej smaki. Wnioski są różne i nierzadko zaskakujące – bywają przyjemne, a czasem rozczarowujące.
W tej recenzji postanowiłam opisać moje odczucia ze „spotkania” z kawą Piccolo & Dolce marki Lucaffe. Lucaffe to kawa wypalana w jednej z najmłodszych włoskich palarni, Torrefazione Gian Luca Venturelli powstałej w 1996 roku. Swoją siedzibę ma w miejscowości Carpenedolo, w pobliżu miasta Brescia i we Włoszech jest dość cenioną marką. Ja postanowiłam sprawdzić czy zasłużenie 🙂
Pięknie opakowanie Piccolo & Dolce w kolorze czerwonym, z parą uroczych dzieci skłaniających się ku pocałunkowi od razu przykuło moją uwagę i będąc szczerą, to był jeden z głównych powodów dla którego wybrałam właśnie tę kawę 😀 Gdy wspaniały, mocny zapach podrażnił mój nos, utwierdziłam się w przekonaniu, że to był świetny wybór, a design opakowania na pewno idzie w parze ze smakiem i aromatem tej kawy.
Jak zapewnia producent Lucaffe jest ona mieszanką dwóch odmian ziaren kawy. W 90% składa się z ziaren arabiki pochodzących z brazylijskich upraw i 10% robusty z Indonezji, a o wyjątkowości i wysokiej jakości ziaren ma świadczyć fakt, że są one zbierane i selekcjonowane ręcznie. Wszystkie ziarna mają zbliżony rozmiar, kształt oraz kolor, nie widać w nich żadnych defektów typu dziur czy złamań. Kawa została wypalona raczej w średnim stopniu o czym informuje sklep jak również kolor ziaren znajdujących się w opakowaniu.
Degustację Lucaffe Piccolo & Dolce przeprowadziłam metodą parzenia przy pomocy kawiarki (zwana również kafeterią, mokką, zaparzaczem). Od dawna lubuję się w piciu i porównywaniu kawy zaparzanej w ten sposób, więc wybór metody był oczywisty.
Często bywa, że smakosze kawy szybko zniechęcają się zaczynając korzystanie z tego „urządzenia”. Twierdzą, że przygotowanie kawy tym sposobem jest zbyt pracochłonne i czas oczekiwania na napój jest bardzo długi. Osobiście uwielbiam sam rytuał parzenia kawy w kawiarce – począwszy od przygotowania „sprzętu” a skończywszy na obserwacji i podsłuchiwaniu charakterystycznego bulgotania wydobywającego się brązowego płynu…
Już samo mielenie ziaren przenosi w inny wymiar. Aromat świeżej, dobrej, zmielonej kawy unosi się po całym pomieszczeniu pobudzając zmysły. I tak stało się gdy do młynka wsypałam ziarna kawy Lucaffe Piccolo & Dolce. Zmieliłam ją niezbyt grubo ale też nie był to drobny „miał” charakterystyczny dla kaw używanych do espresso. Nie chciałam by drobinki kawy znalazły się w moim naparze. (mogłabym się jeeeeeeszcze bardziej rozpisywać o samym procesie parzenia: o wodzie, wielkości kawiarki, długości parzenia, bąbelkach, bulgotaniu itp. ale nie wiem czy to wskazane; czy tekst nie będzie przydługi etc etc.. 😉 )
Zaparzona, gotowa kawa ma średnio brązowy kolor. Pachnie trochę jak cukierki toffi i trochę jak orzechy, a w smaku rzeczywiście czuć karmelowy posmak (i potwierdziła to nawet moja mama). Jest delikatna, ale po chwili można poczuć bardziej zdecydowany, goryczkowaty ale przyjemny smak. Polubiłam tę kawę. Zostałam oczarowana zapachem, opakowaniem i orzechami. Myślę że jest to kawa idealna dla osób lubiących przyjemną, delikatną słodycz ale jednak „z wyrazistą kawową” nutą. Polecam!!!
Dzień dobry, Po kilku filiżankach kawy, którą otrzymałam od Państwa uznałam, że czas najwyższy zabrać głos 🙂
Caffe Diemme Blue to kawa dla osób lubiących zacząć dzień od intensywnie aromatycznej dawki energii. To 100℅ arabica będąca mieszanką kilku rodzajów ziaren tego typu .Ziarna różnej wielkości subtelnie różnią się aromatem. Najpierw zwraca uwagę zapach. Świeżo zaparzone espresso pachnie bardzo intensywnie, aromatycznie i budzi uśpiona energię. Kremowa pianka powstała na powierzchni kawy zachęca do spróbowania.
Pierwszy łyk był sporym zaskoczeniem bo nawet głęboka barwa sugerowała że będzie gorzko i mocno. Było cudownie, aksamitnie z lekką czekoladową mgiełką i delikatnym, niemalże nieuchwytnym aromatem orzechów laskowych. Kawa jest doskonale kremowa bez żadnych gorzkich czy cierpkich nut. Pomimo tak łagodnego, nienachalnego smaku ma swoją moc. Ma taki pozytywnie nastrajający do życia odcień. Jak gdyby działała nie tylko na zmysł smaku ale również na komórki nerwowe. A ten smak, który zauważa się już po kilku pierwszych łykach to nie kawa zalana wrzątkiem.
Odpowiednio przygotowana ma jak gdyby kilka warstw smaku dających się kolejno odkrywać. Można to zauważyć nawet podczas porannego pośpiechu. To taka idealna harmonia smaku i aromatu, pozostaje ona w pamięci kubków smakowych. „Chodzi” po głowie myśl, że kolejna filiżanka już niedługo. Bo ten smak uzależnia od pierwszego spotkania. Caffe Diemme równie doskonale smakuje w postaci macchiato z odrobiną mleka, które bardzo fajnie podkreśla delikatność kawy.
Na przygotowanie dobrej kawy w ciśnieniowym ekspresie kolbowym składa się wiele czynników. Ważna jest kawa (najlepiej wysokiej jakości, świeżo mielona tuż przed parzeniem), istotny jest młynek (najlepiej żarnowy, gwarantujący drobny i równy przemiał) oraz cały dodatkowy osprzęt taki jak tamper, waga itp. Bez wiedzy i umiejętności osoby przygotowującej kawę też będzie ciężko o dobry napar 🙂 Najważniejsza sprawa to oczywiście sprawy ekspres, mówiąc sprawny mam tu na myśli nie tylko to, aby zapewniał nam odpowiednią temperaturę i ciśnienie wody, lecz również to, aby był czysty i gotowy do procesu parzenia.
Zaniedbanie ekspresu i jego czystości często skutkuje zaburzeniami procesu przygotowywania kawy. Nie trudno o przytkanie prysznica z którego wypływa woda, czy sitka znajdującego się w portafiltrze. Musimy sobie więc uświadomić, że dbanie i prawidłowa konserwacja ekspresu do kawy nie tylko uchroni nas przed częstym oddawaniem go do naprawy, ale przede wszystkim jest jedną ze składowych, która pozwala nam na uzyskiwanie, a więc i cieszenie się kawą najwyższej jakości.
W tym artykule postaram się omówić czynności, które należy regularnie wykonywać jeśli przygotowujemy kawę w domowym ekspresie kolbowym – niektóre czynności nie są konieczne, a wręcz zakazywane, wszystko zależy od rodzaju ekspresu i jego budowy dlatego powinniśmy się zapoznać z instrukcją obsługi oraz zaleceniami producenta. Wszystko po to, aby Państwa sprzęt jak najdłużej pozostawał bezawaryjny, a kawa w nim przygotowywana niezmiennie wyjątkowa 🙂
Warto na początku zdać sobie sprawę dlaczego ekspres kolbowy wymaga czyszczenia i odkamieniania. To jak szybko i w jakim stopniu będzie zakamieniał się ekspres zależy od tego jaka woda będzie używana do przygotowywania kawy. Im woda twardsza tym szybciej pojawia się problem z kamieniem – tym samym częściej musimy odkamieniać sprzęt. Osoby które mają twardą wodę w kranie na pewno wiedzą co dzieje się w czajniku, czy to elektrycznym, czy tym który stawiany jest na kuchence, po pewnym czasie gotowania w nim takiej wody. Podobnie dzieje się z ekspresem – to oczywiste. Aby ograniczyć to zjawisko warto filtrować wodę, którą następnie wlewamy do zbiornika w ekspresie lub stosować filtry w ekspresie o ile posiada on taką opcję. Na rynku jest wiele dzbanków filtrujących, które mogą okazać się pomocne dla wszystkich którzy zmagają się z twardą wodą. Tak jak wspominałem to jak dużo kamienia będzie się odkładało w ekspresie zależy od wody, dlatego woda będzie determinowała to z jaką częstotliwością konieczne będzie odkamienianie ekspresu. Woda miękka nie będzie dla nas aż tak uporczywa, trzeba jednak pamiętać, że w niej również znajduje się pewna ilość minerałów które odkładają się w postaci kamienia. Dlatego raz na jakiś czas warto odkamienić ekspres.
Jak przebiega odkamienianie ekspresu kolbowego?
Na rynku znaleźć możemy środki odkamieniające w płynie bądź w tabletkach. Bez względu czy użyjemy płynu czy tabletek, sama zasada użycia tych środków, czyli odkamieniania ekspresu kolbowego wygląda następująco:
Przyrządzamy roztwór odkamieniający, zazwyczaj producenci podają na opakowaniach zalecane proporcje;
Wlewamy roztwór do zbiornika na wodę w ekspresie (należy pamiętać aby wyjąć wcześniej filtr wody);
Włączamy ekspres i przepuszczamy niewielką ilość roztworu przez kolbę (grupę) i dyszę spieniającą, po czym wyłączamy ekspres;
Odczekujemy 20 min, włączamy ekspres i przepuszczamy resztę roztworu przez kolbę i dyszę spieniającą i wyłączamy ekspres;
Odczekujemy kolejne 20 min, dolewamy świeżej, czystej wody (bez środków odkamieniających) do zbiornika na wodę, włączamy ekspres i całą wodę przepuszczamy przez kolbę i dyszę spieniającą w celu przepłukania ekspresu z środka odkamieniającego;
Jeśli mamy wątpliwości czy całość środka odkamieniającego została wypłukana, możemy powtórzyć poprzedni krok.
Bardzo ważne jest, aby nie mylić odkamieniania ekspresu z jego czyszczeniem. Podczas odkamieniania pozbywamy się kamienia, który osadza się na obwodach, podzespołach ekspresu. Odkamieniając ekspres nie usuniemy zabrudzeń, tłuszczów i innych substancji, które mogą znaleźć się w ekspresie. Aby tego dokonać musimy użyć środków czyszczących.
W portafilter (kolbę) wkładamy specjalne, ślepe sitko (bez dziurek przez które przepływa kawa);
Wsypujemy do ślepego sitka (założonego do kolby) proszek czyszczący (ilość wg sugestii producenta);
Dopinamy portafiler do grupy i włączamy przycisk odpowiedzialny za parzenie kawy, odczekujemy 5 sekund i wyłączamy parzenie kawy;
Odczekujemy kolejne 5 sekund i znów włączamy parzenie. Taki cykl (cały krok 3) powtarzamy pięciokrotnie;
Odpinamy portafilter z grupy, czyścimy ślepe sitko z resztek proszku czyszczącego;
Powtarzamy krok nr 3, z tą różnicą, że teraz robimy to bez proszku czyszczącego. Ma to na celu wypłukanie resztek środka czyszczącego z elementów ekspresu;
Odpinamy kolbę i przepuszczamy przez kilka sekund wodę w celu przepłukania.
Należy również pamiętać o myciu samej kolby (portafiltra). Robimy to pod bieżącą wodą. Wyjmujemy z niej sitko i wszystkie elementy myjemy wodą i gąbką tak aby pozbyć się osadu z kawy, tłuszczów, tak aby przede wszystkim miejsca które mają styczność z kawą były czyste. Sprawdzamy również samo sitko, czy oczka nie są zatkane. Jedną z możliwości czyszczenia samej kolby i sitka jest moczenie jej w roztworze przyrządzonym z wody z proszkiem czyszczącym. Należy jednak pamiętać aby po takim zabiegu dokładnie wypłukać wszystkie elementy, zanim zaczniemy przygotowywać kawę.
Czyszczenie dyszy do spieniania mleka
Kolejnym elementem o który musimy zadbać jeżeli chodzi o konserwacje ekspresu do kawy jest dysza do spieniania mleka. Jeśli przygotowujemy kawy mleczne, a do spieniania i podgrzewania mleka używamy dyszy, oczywistym jest, że pozostają na niej resztki mleka. Aby zachować dyszę w czystości warto stosować się do następujących kroków:
Po każdym spienianiu mleka powinniśmy przetrzeć dyszę wilgotną ściereczką i przepuścić przez nią przez kilka chwil parę wodną tak aby pozbyć się pozostałości mleka zarówno na dyszy jak i w jej wnętrzu. Należy uważać, ponieważ można przy tej czynności poparzyć, jeśli nie zachowamy uwagi.
Warto również co jakiś czas przeczyścić dyszę specjalnym środkiem (zazwyczaj w płynie) do tego przystosowanym.
Przygotowujemy roztwór w dzbanku do spieniania mleka – zazwyczaj jest to około 30 ml środka na 500 ml wody, jednak i w tym przypadku najlepiej będzie jak zastosujemy się do wytycznych (proporcji) producenta środka czyszczącego. Zanurzamy głęboko dyszę w roztworze i zaczynamy spienianie. Po czyszczeniu dyszy w roztworze należy powtórzyć czynność z zastosowaniem czystej wody, aby przepłukać dyszę ze środków chemicznych. Jeśli korzystamy z dyszy parowej od czasu do czasu, warto również przed samym spienianiem mleka przepuścić przez nią przez chwilę parę wodną, która ją przeczyści i odświeży. Przy okazji pozbędziemy się wody, która mogła się zebrać w dyszy.
Ekspres kolbowy jest urządzeniem przy pomocy którego przyrządzamy napar, który następnie spożywamy. Miejmy to na uwadze i nie zaniedbujmy czyszczenia i odkamieniania ekspresu. Jeśli ekspres będzie dobrze eksploatowany odwdzięczy nam się lepszą kawą, a jego poprawne funkcjonowanie na pewno potrwa dłużej. Nikt z nas nie chce pić kawy z resztkami z poprzednich dni, ani takiej z posmakiem zepsutego mleka. To jak będzie smakowała kawa przyrządzona w domowym zaciszu zależy tylko od nas, naszej świadomości i podejścia do tematu. Dbajmy o swój kawowy sprzęt. Szkoda życia na picie niedobrej kawy 🙂